11 sierpnia 2020 (cz.6)

Nie pisałem w dzienniku długo, bo byłem mocno zajęty. Czas przedwyborczy i powyborczy jest napięty. A jeszcze w mieście dzieje się dużo. Akcja z referendami wyszła nam średnio. Wszystko przez Arka i Iwonę, bo oni grali na ostro, ale przelicytowali. Mnie na początku także się to podobało, ale jak zobaczyłem radość Handzla, to wiedziałem, że nie poszło nam tak jak trzeba. Jeszcze potem, na konferencji, musiałem zjeść żabę na słono i gorzko.

W polityce trzeba przewidywać posunięcia przeciwnika, a nie grać „na raz”, jak mawiają piłkarze. Ja z tej operacji nie wychodzę wzmocniony. No ale muszę się trzymać Arka. Gram także na Witka Kozłowskiego. Daje mi to balans i nie jestem łatwo wywrotny. To jest ważne, aby się nie przewrócić przy byle podmuchu. Teraz, po wyborach, od Warszawy zaczyna wiać mocno.

Wracając do wyborów prezydenckich, wygraliśmy o włos. Dzięki Jackowi i TVP. Wygrana Andrzeja daje nam tylko pozorną stabilizację. Do najbliższych wyborów 3 lata, ale walki frakcyjne już się rozpoczęły. Nie wiem jeszcze z kim trzymać. Zbyszek ostro atakuje, ale Mateusz ma na razie poparcie naczelnika. Wszystko się jednak może zmienić, w grze przecież jest jeszcze Joachim. Toruń także może namieszać.

Jedno jest pewne, Gowin zatonął. Muszę to uwzględnić w sojuszach w mieście. Niby startowałem z listy Głuca, ale teraz się muszę dystansować, szczególnie że Krzysiek romansuje z Handzlem. Z głosowaniem nad śmieciami to poszedł ostro. W co on gra? To bystry facet, ale z nim mi nie jest chyba po drodze. Tak wskazuje rozum i czutka.

To jest podwójna gra dla mnie, ponieważ rozgrywka w Warszawie ustawia moje sojusze w Sączu. Dzisiaj trzeba obstawiać zwycięstwo Joachima i Mateusza, oni raczej zagrają razem. Zbyszek przegra, ale to nie jest takie pewne, ponieważ on może szukać poparcia w Toruniu i blatować się z Konfederacją, a ma także w odwodzie Beaty.

Ta walka stworzy nową jakość. Ja mogę się przyłączyć do każdego, pod warunkiem, że ostatecznie wygra, he he. Witek Kozłowski też tak chyba myśli. Z nim na pewno muszę trzymać. On wie więcej, ale na razie się nie bardzo zdradza, ale on gra o dwa levele wyżej ode mnie.

Ciekawe co zrobi Andrzej, gdy zakończy drugą kadencję? Też będzie się gdzieś chciał przykleić, bo przecież sam niczego nie zbuduje. Na emeryturę nie pójdzie, na UJ nie będzie miał wstępu. On zawsze biegnie za czołgiem i strzela, gdzie mu każą. Myślę, że przyłączy się jednak do Joachima i Mateusza, a to ich wzmocni, bo lud kocha Andrzeja. Jeżeli tak się stanie, to nowy PiS umocni się w centrum, będzie bardziej nowoczesny. Zbyszek będzie miażdżony, bo na prawo jest Konfederacja. Tak czy siak, będzie to fascynująca rozgrywka.

Dla mnie najważniejsze jest być w obozie zwycięzców. U mnie nie ma problemu z przenoszeniem się pomiędzy obozami. Problem jest tylko w tym, aby zrobić to w tempo. Jak się zrobi to za wcześnie, to się jest na spalonym. Jak za późno, to pociąg odjedzie beze mnie.

Trzeba trafić w czas i to jest prawdziwa sztuka w polityce. Trzeba mieć głowę na karku, gumowe ucho i być we właściwym miejscu i właściwym czasie. Uff, łatwo nie będzie, ale … damy radę, he, he.

Na razie inwestuje w siebie. Przestałem czytać tego Spinozę. Kompletne flaki z olejem. W kółko pisze o Bogu i o Bogu, ale jakby ciągle to samo zdanie w 1000 wersji. Jest mocno nawiedzony, chyba gorzej niż prałat Natanek. To dziwne, że na Spinozę powoływał się Trzaskowski, a jego o dewocję trudno podejrzewać, ale ludzie bywają dziwni.

Trzeba podejść inaczej do tego czytania. Dotarłem do takich skrótów różnych książek, można tego słuchać, nawet na przyspieszonych obrotach. Tylko ta cała filozofia jest ciężko zjadliwa. Inna rzecz, jak można się podniecać takimi farmazonami, że ktoś coś tam wymyślił i napisał. Ja lubię jednak konkret. Najlepiej to siedzieć w wygodnym fotelu, w przestronnym gabinecie i wydawać polecenia podwładnym. Teraz to niby mam, ale to jeszcze nie to.

Tyle na dzisiaj.

14 sierpnia 2020 (cz.7)

Ostatnio pisałem o walkach frakcyjnych i sojuszach. Jest jeszcze jedna ciekawa rozgrywka dla mnie. Owszem, za trzy lata są wybory parlamentarne, ale za 3,5 roku wybory prezydenckie w mieście. Ten dwutakt jest dla mnie możliwy przecież. W pierwszym takcie startuje na posła, niezależnie, czy wygrywam czy nie, w drugim także startuje na prezydenta Sącza.

Problem w tym, że na posła to Witek z Arkiem mnie pewnie wystawią, kwestia tylko z jakim numerem pójdę w wyścig. Na prezydenta miasta, to już naczelnik wskazuje, a z tym łatwo nie jest. Ale nie jestem bez szans, jak się dobrze zakręcę. Przecież naczelnikowi będą rekomendować wygrywnego kandydata. Tutaj jest problem, bo Arek będzie forsować Iwonę. Ale po ostatniej wtopie z Handzlem naczelnik jej przecież nie wskaże. I tutaj Witek może zagrać ostrą kartą i przedstawić kogoś, kto może wygrać z Handzlem.

Handzel się umacnia. Bijemy w niego mocno, ale prawdę mówiąc, to przewyższa Nowaka o klasę. Coś chłopak robi, buduje, remontuje i ludzie to widzą. Jeszcze jak postawi stadion i zrobi park, to będzie mieć bardzo mocne karty. Na niego trzeba wystawić wówczas mocnego fajtera. Iwona jest fajna, ale Handzel ją zmiażdży, w drugiej turze 6 do 4 dla niego. PiS nie może sobie pozwolić na przegraną. Sącz musi być przecież pisowski.

Kogo Witek może wskazać? Nie ma wiele możliwości. Patryka Wichra, mnie, albo… Wojtka Piecha. Patryk powąchał Warszawy, więc może nie chcieć wracać do Sącza. Inna rzecz, że nic nie zdziałał w tej Warszawie, jest przyciskiem z ostatniej ławy poselskiej i chyba nie wystąpił dobrze na trybunie. Raz chyba strzelał do Budki i tyle. Wojtka wszyscy znają, jest robotny, ale miękki. Może i coś więcej przeczytał, ale nie o wiedzę przecież idzie w wyborach, a o waleczność i spryt.

Powiem wprost, tylko ja mogę się postawić Handzlowi. Za trzy lata będę jeszcze mocniejszy. Jest jeden kandydat, który może wygrać z Handzlem i być lepszy ode mnie. To jest … Krzysiek Głuc. Witek i naczelnik mogą nie mieć wyboru i postawić na niego, bo przy poparciu PiS zgarnie cały elektorat plus centrum, może także zabierać głosy Handzlowi. Może Krzysiek to czuje i siedzi na płocie między nami a ratuszem? On jest cwany i mógł to wymyślić. Dlatego głosuje czasami z Handzlem. To wyjaśnia także te głosowania za podwyżką wywozu śmieci.

Jak mnie wstawią na listę poselską i wejdę na Wiejską, to wtedy poczekam, co zrobi Witek i naczelnik z kandydatem PiS na prezydenta Sącza. Jak wskażą na mnie, to wystartuje do fotela. Będę gryzł trawę i mam szanse wygrać. Gdy mnie nie wskażą, to będę sobie posłował. Ale nie tak biernie jak Patryk, tylko będzie mnie pełno, na trybunie, w mediach, może wbiję się jakąś komisję śledczą. Celem jest szarpnięcie wiceministra, a potem dalej w ministry, tak aby grać w 1 lidze.

Przy takim scenariuszu, lepiej zawalczyć w stolicy o główną nagrodę, niż prezydentować w Sączu. W końcu to małe miasto, gdyby to jeszcze był Radom, albo Kraków, ale 80-tysięczny Sącz, to mała liga, jeżeli celem jest pozycja czołowego polityka prawicy, który może wybierać pomiędzy ministerstwami, albo … spółkami skarbu państwa.

Taki Obajtek, wójt Pcimia, śmieje się teraz, bo zarobił tyle, że do końca życia może nic nie robić. Inna rzecz, że prezesować PKN Orlen jest chyba lepiej, niż zostać ministrem od klimatu, jak Woś. Prezesowanie PKN Orlen, KGHM, Tauron, Azoty, to jest ostra gra. Na razie trzeba pracować i działać zgodnie z prostą zasadą: jak sobie pościelisz, tak się prześpisz.

Tyle na dzisiaj, w łóżku coś poczytam, raczej posłucham na słuchawkach. Przerzuciłem się z filozofii na historię Polski. Zafascynowała mnie lekcja o dojściu Mieszka do władzy.

Poprzednie części Dziennika na blogu:

29 maja 

1 i 6 czerwca

23 i 26 czerwca

Zapiski z dziennika radnego Kądziołki – 23 i 26.06

*Tekst ma charakter satyryczny i nie jest zapisem prawdziwych wydarzeń

0 0 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x